Romskie getta na Słowacji

Jeździliśmy od jednej drewnianej cerkiewki do drugiej drewnianej cerkiewki, podążając szlakiem, a jakże, drewnianych cerkiewek, który znajduje się w północno-wschodniej części Słowacji, gdy nagle Dominika krzyczy:

– O cholera, widziałeś to!?
– Eee, o co chodzi? – Jacek jak zawsze ogarniał co się dzieje.
– Afryka, normalnie Afryka!
– Raczej Słowacja, do Afryki jeszcze trochę nam zostało.
– Wioska jak z Afryki, zawróć, muszę zrobić zdjęcia.
Jacek nie zawrócił, ale kilka kilometrów dalej, sam przyznał:
– O cholera, rzeczywiście, jak w Afryce. Afryka na Słowacji!

To co zobaczyliśmy, wyglądało mniej więcej tak:

01-cyganie

03-cyganie

04-cyganie

05-cyganie

Innymi słowy, obraz nędzy i rozpaczy. Skojarzenia z Afryką, naprawdę nie są na wyrost. Co więcej, wiele z tych miejsc wyglądało znacznie gorzej niż najbiedniejsze afrykańskie wioski jakie było nam dane widzieć.  Szybko połapaliśmy się, że te slumsy to miejsca zamieszkiwane przez Romów.

Kilka pilśniowych dykt, gdzieniegdzie cegła i trochę cementu, na dachu eternit albo kawałek blachy falistej. Drzwi nie ma, albo są jakieś ledwie trzymające się kupy. Ot i całe domostwo. Wszędzie porozwieszane jakieś suszące się ciuchy. Po okolicy błąka się mnóstwo dzieci mimo, że jest wczesna pora w środku tygodnia i zapewne powinny być teraz w szkole. A wszystko to skąpane w morzu śmieci. Śmieci na zboczach, śmieci na podwórkach, śmieci na ulicach. Obraz tak samo straszny, jak i smutny.

Niestety, takie widoki powtarzały się na naszej trasie regularnie. Co kilkanaście kilometrów. Szczególnie we wschodniej części kraju, było nam dane zobaczyć wiele takich romskich gett. No właśnie, używamy tutaj tego określenia z całą odpowiedzialnością. Znaczna część Romów na Słowacji, żyje w gettach. W mniejszych miejscowościach jest to zawsze koniec wioski. Wjeżdżamy do jakiejś sennej słowackiej mieściny, wszystkie obejścia bardzo podobne. Kwadratowe, niskie domki. Płot pomalowany, podwórze wysprzątane. Mijamy takich domków kilkanaście lub kilkadziesiąt, po czym krajobraz się zmienia. Nagle wyrasta płot sklecony z jakichś przypadkowo znalezionych desek, który wygląda, jakby miał za sekundę runąć na ziemię. Albo płotu nie ma wcale, ale jeśli jest, to obowiązkowo suszą się na nim przeróżnego rodzaju garderoba – gacie, staniki, koszulki, spodenki, sukienki. Większość z tych rzeczy to małe, dziecięce rozmiary. W miastach, romskie getta są ulokowane w nieznacznym oddaleniu od głównych zabudowań miejskich, lub w specjalnie wydzielonych „osiedlach”, odgrodzonych wysokim murem.

Droga prowadząca do romskiego getta na obrzeżach miasta

Droga prowadząca do romskiego getta na obrzeżach miasta

07-cyganie

08-cyganie

09-cyganie

Na Słowacji żyje 5,4 miliona ludzi. Szacuje się, że od 100 do 500 tys. z nich to Romowie. Udział mniejszości romskiej w społeczeństwie słowackim jest prawdopodobnie najwyższy wśród krajów Europy. Jeśli jest tak, że większość z tych ludzi mieszka w warunkach jakie było nam dane zobaczyć (a nie zaobserwowaliśmy oznak, które wskazywałyby na to, że jest inaczej) to Słowacja ma olbrzymi problem.

Zaczęliśmy pytać. Jak to jest możliwe aby w XXI wieku, w cywilizowanym kraju, ludzie żyli w takich warunkach? Czy „gettyzacja” Romów jest przejawem ich wewnętrznej potrzeby odosobnienia, zamanifestowania swojej odrębności, czy może jest efektem celowej alienacji i odsunięcia Romów od słowackiego społeczeństwa?

Od mieszkańców Koszyc, w którym to mieście znajduje się słynne cygańskie getto Lunik IX usłyszeliśmy, że swego czasu, Lunik był jednym z najbardziej nowoczesnych osiedli w całych Koszycach. Zaczęto wysiedlać tam Romów zamieszkujących teren zabytkowej starówki. Przesiedleńcy mieli znacznie lepsze niż dotychczas warunki życia, jednak nie płacili rachunków za prąd, wodę, gaz. Media te zostały szybko odcięte od całego osiedla. Mieszkańcy zaczęli wyrywać drewniane ramy okienne i palić ogniska wprost w mieszkaniach . Z windowych szybów urządzili sobie zsypy na śmieci. Wykuwali druty zbrojeniowe ze ścian budynków aby sprzedać je na złomie. Z tego powodu, kilka budynków zostało zamkniętych przez nadzór budowlany z powodu zagrożenia zawaleniem.

Pytaliśmy również mieszkańców prowincji. Oto fragment z dziennika Dominiki:

„Po powrocie

[ze szlaku] Jacek pił śliwowicę z gospodarzami. Dowiedział się kolejnych rzeczy o cyganach: stanowią problem, są wyrzucani z centrów miast, nie chcą pracować, kradną. 2 dni po otrzymaniu zasiłku żyją jak królowie, aby przez resztę miesiąca bidować. Potrafią zjeść psa czy okraść staruszkę wracającą do domu z siatką zakupów.”

Ile jest prawdy w tym co usłyszeliśmy – trudno nam ocenić. Niektóre z relacji brzmią tak nieprawdopodobnie, że mogłyby spokojnie funkcjonować jako legenda miejska. Jednak z drugiej strony, po tym co zobaczyliśmy, wydaje się mało prawdopodobne, aby wszystkie te historie były wyssane z palca.

Jedno jest pewne – jeśli Słowacja podejmuje próby pomocy Romom, to przynoszą one naprawdę marne efekty. Jednak po dojściu do tego smutnego wniosku nasuwają się kolejne istotne pytania – czy Romowie chcą z oferowanej pomocy korzystać? Czy chcą współpracować, podejmować pracę, wysyłać dzieci do szkół, być częścią słowackiego społeczeństwa?

Problem jest bardzo złożony. Większość rodzin romskich to rodziny wielodzietne. Z jednej strony jest to wynik przywiązania do tradycyjnego modelu rodziny romskiej, jednak z drugiej strony, dla wielu romskich rodzin, zasiłki czerpane z tego tytułu są jedynym źródłem dochodu. W osadach romskich panuje przeludnienie i uwłaczające warunki higieniczno-sanitarne. Bardzo duża część społeczności romskiej permanentnie pozostaje bezrobotna, co jest wynikiem niskiego poziomu wykształcenia. Niskie wykształcenie jest efektem, z jednej strony tradycyjnego modelu romskiego polegającego na kształceniu nieformalnym (przygotowanie do wykonywania tradycyjnego romskiego zawodu pod okiem rzemieślnika-nauczyciela), z drugiej nieznajomością języka słowackiego, w którym to języku odbywa się kształcenie formalne, a którego to języka część romskich dzieci nie jest uczona. Do tego dochodzi niechęć Słowaków do zatrudniania Romów z powodu rozpowszechnionych w społeczeństwie negatywnych stereotypów, nieumiejętność samoorganizacji w społeczeństwie romskim a także Romanipen – tradycyjny romski kodeks postępowania, który określa m.in. jakie zawody powinny być wykonywane przez Romów, oraz jak postępować względem „nie-Romów”.

Teraz, mając świadomość tego jak wygląda sytuacja Romów na Słowacji, zastanawiamy się, dlaczego było to dla nas takie zaskoczenie? Dlaczego nie słyszeliśmy o tym wcześniej w mediach? Tyle czasu poświęca się na dyskusję o uchodźcach z Bliskiego Wschodu. O tym jak poradzić sobie z falą emigracji i o tym, jak będzie wyglądać Europa po ich przyjęciu. Tymczasem, u naszych południowych sąsiadów odgrywa się mały dramat, który mamy wrażenie, jest zamiatany pod dywan.

Jeśli Europa od lat nie potrafi pomóc Romom na Słowacji, to jaki los czeka tysiące imigrantów z Bliskiego Wschodu? Czy będzie patrzeć jak budują swoje szałasy na obrzeżach miast, a może zbuduje osiedla-getta i zamknie problem za wysokim murem z cegły? Czy podejmie próbę włączenia nowo przybyłych do europejskiego społeczeństwa?

My mamy jedynie nadzieję, że uchodźców z Bliskiego Wschodu nie spotka los taki, jak los Romów na Słowacji.


Dla dociekliwych:
Ciekawy artykuł o problemach społeczności romskiej na Słowacji.
Filmik z wizyty w getcie Lunik IX w Koszycach.