Wadi Rum – wyprawa na Marsa

– Co teraz będzie!? Trzeba coś z tym zrobić! – krzyczy na mnie Dominika
– Poczekajmy do rana, teraz jest ciemno – odpowiadam z uśmiechem na ustach – nie wiem dlaczego, ale jakoś rozbawiła mnie ta sytuacja
– Do rana!? Ani myślę tu nocować!
– Spójrz na gwizdy, jak ładnie świecą – mówię, choć wiem, że tylko pogarszam swoją sytuację
– Bierz saperkę i odkopuj! – krzyczy Dominika i sama zaczyna odgarniać rękami piach spod kół naszego samochodu

Wadi Rum szybko nauczył nas pokory. Choć sami jesteśmy sobie winni. Byliśmy tak podekscytowani jego bliskością, że złamaliśmy jedną z naszych podstawowych zasad – nie jeżdżenia po zmroku. Słońce już schowało się za horyzont, a nam zostało jeszcze jakieś 20 kilometrów. Damy radę – mówię. Co było dalej, już wiecie. Parę kilometrów przed dotarciem do wyznaczonego celu asfalt urwał się i przeszedł z piach. Było coraz gorzej. Na początku nasz samochód siłą rozpędu brnął do przodu. Do czasu, kiedy pojawił się pierwszy, bardzo łagodny podjazd. Koła toczyły się coraz wolniej i wolniej, aż w końcu ugrzęzły w sypkim piachu. Jak mówią wszystkie podręczniki, w takiej sytuacji najważniejsze jest to, aby nie pogorszyć swojej sytuacji i nie wkopać się jeszcze głębiej próbując forsownie wyjechać z potrzasku. Wtedy samochód może osiąść na mostach i roboty z odkopywaniem będzie jeszcze więcej. Podstawa to spuszczenie powietrza z kół. Jak głosi porzekadło – zdolność samochodu do poruszania się po piachu jest odwrotnie proporcjonalna do ciśnienia w oponach i wprost proporcjonalna do umiejętności kierowcy. Nie mogąc liczyć na to drugie, postanowiliśmy obniżyć ciśnienie i odkopać koła. Po trzech kwadransach przerzucania piachu, w końcu udało nam się oswobodzić z potrzasku i zarządziliśmy odwrót w bezpieczniejsze tereny. Jak się później okazało, kluczem do sukcesu było zmniejszenie ciśnienia w oponach. Po Wadi Rum jeździliśmy dwa dni. Od czasu obniżenia ciśnienia nie zakopaliśmy się ani razu.

Jak widzicie, nasze początki na Wadi Rum nie należały do najprostszych. Ale było warto! Kojarzycie takie filmy jak Marsjanin, Czerwona Planeta czy Ostatnie dni na Marsie? Zgadnijcie gdzie były kręcone :) Wadi Rum to ulubiona lokacja hollywoodzkich reżyserów, którzy decydują się kręcić film o czwartej planecie od Słońca. I trudno im się dziwić. Wadi Rum to jedne z najbardziej nieziemskich i najbardziej czerwonych krajobrazów jakie możemy zobaczyć na Ziemi. Fascynujące i przerażające zarazem.

Mówi się, że Wadi Rum to dolina, choć nam Wadi Rum w niczym doliny nie przypominało. To raczej pustynia okraszona wielkimi skałami zbudowanymi z piaskowca. Niektóre z tych skał wypadałoby nazwać górami – są naprawdę gigantyczne. Najwyższy szczyt Wadi Rum – Jabal Umm ad Dami – ma wysokość 1854 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Jordanii. Może dlatego Wadi Rum nazywa się doliną. Gigantycznych, góropodobnych skał jest tak dużo, że miejscami można mieć poczucie jakby znajdowało się na dnie doliny. Piaskowiec jest podatny na różne formy erozji, dlatego wiele z formacji skalnych przybiera fantazyjne kształty i charakteryzuje się ciekawą „spływającą” lub „pokruszoną” fasadą. Ta różnorodność formacji skalnych i widoki zapierające dech w piersiach sprawiają, że Wadi Rum to raj dla osób uprawiających wspinaczkę skalną.

Gdybyśmy się nie zakopali to nie powstałoby to zdjęcie, więc nie ma tego złego… ;)

Na Wadi Rum można znaleźć dwa rodzaje śladów – ślady samochodów i ślady wielbłądów

Survival of the fittest – przetrwają najsilniejsi

Nasz samochód sprawował się bardzo dobrze w warunkach pustynnych. Oczywiście po spuszczeniu powietrza z opon ;)

Jak widać, skały piaskowca są bardzo podatne na erozję

Na Wadi Rum znajdziemy wszystko – wydmy, skały, góry, otwarte przestrzenie, ciasne kaniony

Jedna z formacji skalnych o „spływającej” fasadzie. Na rantach możecie nawet dostrzec swojego rodzaju „zacieki”

Szpilki zdobywają Wadi Rum :)

Hmmm, coś nam to przypomina!

Skały są naprawdę ogromne! Spójrzcie jak mały jest przy nich nasz samochód

Dominika wspina się na jedną z wydm. Piasek był tak gorący, że nawet sandały niewiele pomagały, ale czego nie zrobi się dla zdjęcia ;)

Właśnie dlatego większość filmów traktujących o Marsie jest kręcona na Wadi Rum

Jedna z bardziej uczęszczanych „dróg”

Łuki skalne! Na Wadi Rum jest ich trochę jednak odnalezienie tych formacji nie należy do najłatwiejszych zadań

Dominika na Marsie :)

Drogi na Wadi Rum są zróżnicowane jak sam jego krajobraz. Niektóre wyglądają tak…

…zaś inne tak…

…a czasami drogi nie ma w ogóle :)

W poszukiwaniu miejsca na wieczorny biwak

Czerwona planeta?

Takie niebo można podziwiać nad Wadi Rum w pogodną, bezksiężycową noc

Kolejny łuk skalny, największy jaki udało nam się odnaleźć na Wadi Rum

Pustynne krajobrazy Wadi Rum

Survival of the fittest po raz drugi

Po wizycie na Wadi Rum wcale nie śpieszy nam się do odwiedzin Marsa. Jordania jest znacznie bliżej i mają dobrą kawę na którą nie liczyłbym na Marsie ;)

Takie są efekty pustynnego przegrzania organizmu ;)

Informacje praktyczne

Ceny biletów: 5 JOD (około 30 PLN) od osoby za dzień i 20 JOD (około 115 PLN) od samochodu za dzień

W wiosce Wadi Rum można załatwić sobie beduińskiego przewodnika, przejażdżkę na wielbłądzie czy wycieczkę samochodową. W Jordanii jest też wiele biur podróży, które załatwią nam wycieczkę po Wadi, Petrze i czym tylko zapragniemy, wraz z dowozem z dowolnego miejsca, przewodnikiem, noclegami, jedzeniem itd. Wystarczy poszukać w internecie.

Jeśli będziecie chcieli eksplorować Wadi Rum na własną rękę to polecamy się do tego zawczasu przygotować. Odnalezienie niektórych miejsc nie jest łatwe. Być może dobrym pomysłem byłoby zabranie ze sobą przewodnika, który ogarnia okolicę.

Współrzędne GPS dwóch skalnych łuków, które udało nam się zapisać:

Little Bridge: 29.520648, 35.442828
Rock Bridge of Kharaz: 29.808611, 35.454166

Więcej informacji o skalnych łukach Wadi Rum i ich współrzędne GPS znajdziecie TUTAJ

Mapa Wadi Rum

Do pobrania w wysokiej rozdzielczości TUTAJ