Plantacja kauczuku i fabryka gumy
Malownicze tereny w okolicach Nkhata Bay. Droga równa, pogoda piękna a dookoła nas las. Mkniemy przed siebie podziwiając to co za oknem ale w pewnym momencie reflektujemy się, że coś jest nie tak. Las jakby trochę za równy. Żadnych krzaków w podszyciu. Tylko trochę liści, parę suchych gałęzi a poza tym równa, zielona trawa. Drzewostan też jakby nazbyt jednorodny. W liceum chciałem zostać dendrologiem bo podobała mi się nazwa tego zawodu. Kupiłem nawet w antykwariacie książkę z rycinami stu różnych odmian jabłoni, gruszy, czereśni i jakichś innych drzew. Pomimo, że dendrologiem nigdy nie zostałem, las przez który przejeżdżaliśmy wydał mi się nieco podejrzany.
Jedziemy więc i po cichu zastanawiamy się o co tu chodzi gdy nagle z pobocza, w kierunku samochodu podbiega jakaś postać i macha do nas trzymając „coś” w ręku.
– Widziałaś?
– Widziałam, co to było?
– Nie wiem, co on miał w ręku?
– Nie mam pojęcia, jakąś kulę.
– Kulę?
Po kilkuset metrach sytuacja się powtarza. Tym razem chłopak trzymający w ręku „kulę” ciska ją o ziemię a ta odbija się wysoko i wraca do jego ręki. Mijamy kolejnych kulomiotów. To dzieciaki. Mają „kule” w różnych rozmiarach. Niektóre malutkie, inne w rozmiarach piłki do futbolu. Za każdym razem kiedy zbliżamy się w ich kierunku zrywają się na równe nogi i prezentują swoje kolekcje.
– Co tu się dzieje? O co chodzi? Co to za „kule”?
– Nie mam pojęcia. Zatrzymaj się, musimy to zbadać.
Zatrzymaliśmy się a naszym naszym oczom ukazała się ona:

„Kula”
Grupka dzieciaków podbiegła i wrzuciła je przez uchylone okno kiedy tylko się zatrzymaliśmy. Poczuliśmy znajomy zapach. Woń której od dawna nie było nam dane kosztować rozeszła się po całym samochodzie. To był zapach młodości. Zapach szatani z podstawówki. Kiedy wszyscy, jak jeden mąż, o godzinie 8 rano wyjmowali swoje chińskie trampki z worków na buty. To był ten zapach.
Jednak problem w tym, że dzieciaki nie wrzuciły nam do samochodu trampek a kulę. W zasadzie to piłkę. Bardzo dziwną piłkę. Piłkę jakiej jeszcze nigdy w życiu nie widzieliśmy. Choć określenie „piłka” nie jest zbyt trafne. W zasadzie, to zniewaga dla tak misternej konstrukcji. Jakby utkanej z pajęczej sieci. Przeczącej prawom fizyki. Niby pusta w środku a jednak się nie zapada.
Konstrukcja tychże piłek po dziś dzień pozostaje dla nas tajemnicą, niemniej jednak były one kluczem do rozwiązania zagadki podejrzanego lasu.
– Hej, z czego robicie te piłki? – zagaiłem młodzież
– Z gumy! – odkrzyknęli chórem
– A skąd bierzecie tę gumę?
– Z drzew proszę Pana.
W jednej chwili wszystko stało się jasne. Byliśmy na gigantycznej plantacji drzew kauczukowych.

Kauczukowa droga

Jak na gumę przystało, naturalny lateks jest bardzo rozciągliwy

Do każdego z drzew przymocowany jest zbiorniczek w którym zbiera się kauczuk

Pień każdego z drzew nacięty jest w specjalny sposób, tak aby umożliwić spływanie gumy do zbiornika

Cała konstrukcja prezentuje się dość prymitywnie

Ale wydaje się, że nie ma możliwości aby przyśpieszyć naturę

Zbiorniczek gotowy do kauczukowych żniw
Biegaliśmy po lesie jak opętani robiąc zdjęcia wszystkiemu i nie mogąc wyjść z podziwu, że trampki które nosiliśmy w młodości mogły mieć swoją genezę właśnie tutaj. Jednak droga od kubełka z kauczukiem do trampka w którym można kopać piłkę była dla nas ciągle zagadką. Pomyśleliśmy jednak, że jeśli jest plantacja to musi być również jakiś zakład przetwarzający urobek z tejże plantacji. Wróciliśmy do samochodu, odpaliliśmy GPS’a i zaczęliśmy szukać. Vizara Rubber Factory, czyli fabryka gumy Vizara była oznaczona na mapie kilka kilometrów od miejsca w którym się obecnie znajdowaliśmy. Wymieniliśmy tylko porozumiewawcze spojrzenia i już jechaliśmy w kierunku fabryki.
– Dzień dobry, czy moglibyśmy rozmawiać z dyrektorem?
– Dyrektora nie ma, jest na urlopie
– Więc kto jest odpowiedzialny za zakład w czasie nieobecności dyrektora?
– Kierownik produkcji
– W takim razie chcielibyśmy rozmawiać z kierownikiem
– A państwo w jakiej sprawie?
– Jesteśmy turystami z Europy i zostaliśmy zafascynowani przez okoliczne plantacje kauczuku. Chcielibyśmy zobaczyć jak produkuje się gumę w Malawi
– Dobrze, zobaczę co da się zrobić
(5 minut później)
– Dzień dobry, słyszałem, że jesteście z Europy
– Tak, podróżujemy po Afryce i bardzo chcielibyśmy zobaczyć jak produkowana jest guma
– Rozumiem, nie mam teraz za wiele czasu bo jestem zajęty…
– Oczywiście rozumiemy jednak przemierzyliśmy taki kawał świata aby zobaczyć jak produkuje się gumę w Malawi…
– Ooo jak miło, no to może jednak znajdę chwilę i oprowadzę was szybko po zakładzie

U wrót do fabryki gumy Vizara

Schemat przetwórczy – od płynnego kauczuku do kauczuku utwardzonego dla dwóch, różnych jakościowo rodzajów kauczuku

Płynny kauczuk wlewany jest do dużych, podłużnych kadzi

Następnie poddawany jest procesowi koagulacji

Skoagulowny kauczuk jest rozdrabniany i płukany

Popcorn, wszędzie popcorn!

Pierwociny trampkowej podeszwy

Gumowy biznes jest straszliwie cuchnący – nie należę do zbyt wrażliwych ale przysięgam, że smród z tej fabryki czułem w nozdrzach jeszcze przez dwa dni od jej opuszczenia

Biały kauczuk poddawany jest obróbce termicznej w wyniku której zmienia swoją barwę

Guma przed formowaniem w trampka

Guma drugiej klasy powstała z resztek jakie udaje się odzyskać ze zbiorniczków do pozyskiwania płynnego kauczuku

Guma formowana jest w duże bloki…

…i ważona…

…po czym prasowana „na gorąco” w wielkie, 35-cio kilogramowe sztaby

Gotowy produkt jest eksportowany na cały świat – głównie do Stanów Zjednoczonych

Gumowy las

Gumowe krowy
Właśnie za to kochamy Afrykę
Wyobrażacie sobie, że przyjeżdżacie pod bramy jakiegoś zakładu produkcyjnego w Europie i mówicie, że chcielibyście go sobie obejrzeć? Puknęli by się w głowę i nawet nie wpuścili za bramę albo pogonili by was kijem. Ale nie w Afryce! Tutaj wszystko da się załatwić. Czasami potrzeba czasu (bardzo dużo czasu) a czasami wystarczy uśmiech i dobrze opowiedziana historia. Właśnie za to kochamy ten kontynent. Rzeczy niemożliwe tu nie istnieją. Przekonaliśmy się o tym wiele razy a ten post jest tego potwierdzeniem.
Informacje praktyczne:
TUTAJ możesz odwiedzić stronę fabryki Vizara i dowiedzieć się więcej o produkcji kauczuku
Jak możecie się domyślać, oficjalnie fabryka jest zamknięta dla osób postronnych jednak w Afryce wszystko jest możliwe – polegajcie na swoim uroku osobistym ;)
TUTAJ znajdziesz fabrykę Vizara i opisywane przez nas rejony na mapie
Rewelacyjna fotorelacja oraz opis. Pamiętam jak za młodych lat, kupowało się kauczuki i biegało za nimi po szkole albo na dworze. Różnokolorowe, różnowymiarowe, no a przede wszystkim bardzo skoczne… jak dobrze było dzięki Wam wrócić do dziecięcych wspomnień, a przy okazji poznać cały problem powstawania tej jakże pięknej zabawki.