Kiszyniów – miasto nieciekawe
Prawdopodobnie najmniej pociągająca stolica europejskiego państwa. Żadnych atrakcji turystycznych. Brakuje pięknych zabytkowych fasad. Co jakiś czas zdarzy się mozaika pokazująca chłopstwo przy zbiorach lub jakiś inny budowlany relikt socjalizmu. W tym mieście nic nie jest wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco. Współczesnego budownictwa też nie doświadczymy. Tylko socreal i socreal. Taki właśnie jest Kiszyniów. I dlatego skradł nasze serca.
Przyjeżdżacie do miasta na weekend.
Macie cały plan – przylatujemy, jedziemy metrem do hostelu, zrzucamy majdan i już pędzimy na pokaz światło i dźwięk do parku na skraju miasta (jest tylko w piątki wieczorem!). Następnego dnia rano atakujemy to słynne muzeum. Jest wielkie i mają sporo ciekawych rzeczy. Powinniśmy spędzić tam ze dwa dni ale damy radę w 4h bo przecież musimy jechać żeby zobaczyć ruiny cytadeli, które też małe nie są. Samolot mamy w niedzielę o 16 ale do tego czasu ogarniemy jeszcze to słynne zoo, podobno mają tam jedynego w europie trójnogiego słonia! Jak się pośpieszymy to jeszcze uda nam się skoczyć na stare miasto, na te słynne pączki posypywane gwiezdnym pyłem.
Znacie to?
No właśnie. My też to znamy. I dlatego polubiliśmy Kiszyniów. W Kiszyniowie jest inaczej. Nie ma pośpiechu. Nie ma ciśnienia. Nie ma planu. Za to jest improwizacja. Improwizacja której smaku nie pamięta tak wielu z nas. Bo trzymamy się planów, rozkładów, map i drogowskazów.
Jeśli więc drogi podróżniku zawitasz do Kiszyniowa, odłóż na bok mapy, plany, przewodniki. Wyjdź na ulicę. Skręć w prawo. Wejdź do pierwszej napotkanej knajpki. Zamów placintę i dzbanek mołdawskiego wina. Wymień uśmiechy z lokalnymi bywalcami. Kiedy już nasycisz się placintą i winem, wyjdź i udaj się do parku. Usiądź na ławeczce i obserwuj. Obserwuj jak żyje miasto bez zabytków, atrakcji i pałaców. A kiedy będziesz tak siedział i obserwował to wspomnij swoje wizyty w miejscach, które w zabytki, atrakcje i pałace opływają. Pamiętasz?
Czy zdążysz na ostatnie metro?
Galeria jest nieczynna w poniedziałek!
Koniecznie zobacz ten pałac, jest na liście Unesco.
Cooo? Nie byłeś w tej słynnej restauracji?
Spokojnie, to już za Tobą. Teraz możesz odetchnąć z ulgą.
Jesteś w Kiszyniowie. Zupełnie nieciekawym mieście.
Wszystkich Świętych w wydaniu mołdawskim.
Tak się złożyło, że w Mołdawii byliśmy w okresie przypadającym w kościele prawosławnym na święta Wielkiej Nocy. Będąc w Kiszyniowie trafiliśmy akurat na obchody dnia Wszystkich Świętych, które wyglądają nieco inaczej niż te, które znamy z Polski.
Tłumy na cmentarzu są ogromne. Zupełnie jak w Polsce. Wszyscy ciągną z jakimiś tobołkami. Jedni niosą niewielkie torebki a inni prowadzą wózki z supermarketu. No właśnie. To jest pierwsza różnica. W Polsce z tobołkami na cmentarz chodzi się przed Świętem Zmarłych – żeby wyczyścić grób, postawić nowe świeczki, położyć wiązankę. W dzień święta wszyscy ubierają się odświętnie, aby spotkać się z rodziną nad grobami bliskich. Nikt nie nosi siat nie mówiąc już o supermarketowych wózkach. W Mołdawii jest zgoła odmiennie. Każdy coś niesie, taszczy, pcha. Ale jak nie taszczyć i nie pchać, skoro Mołdawianie upamiętniają swoich zmarłych w taki a nie inny sposób. Przy grobach spotykają się całe pokolenia. Babcie, dziadkowie, ciotki, dzieci, rodzice, kuzyni, siostry i bracia. Przy grobach są nawet specjalne stoliki z ławeczkami. Każdy coś przynosi, każdy coś rozpakowuje. Na stolikach pojawia się wino i wódka. Babcia wyjmuje pieczyste a ciotka domowej roboty ciasto. Dzieciaki biegają z cukierkami. Siedzą, jedzą, piją, rozmawiają, wspominają. Tak jakby chcieli powiedzieć zmarłemu – „wiemy, że nie możesz przyjść na nasze rodzinne spotkanie, więc my przyszliśmy do Ciebie”.
Niektórzy powiedzą – poganie. My powiemy – szacunek, tęsknota, rodzina, tradycja.
Podziękowania
Chcielibyśmy bardzo podziękować kiszyniowskiej Polonii, którą mieliśmy niesamowite szczęście spotkać i poznać. Grzesiu, Michale, Kamilo, Gosiu, Tomku – jesteście wspaniali i mamy nadzieję, że jeszcze się zobaczymy – w Kiszyniowie, w Polsce lub gdzieś w świecie!

Kiszyniowska Polonia może nie jest zbyt liczna, ale trzyma się naprawdę blisko. Na chwilę było nam dane stać się częścią tej społeczności, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.

Jedzenie i picie w Kiszyniowie jest smaczne i tanie. Najlepsze połączenie!

To chyba jedyne zdjęcie kiszyniowskiego „zabytku” jakie znaleźliśmy w naszym archiwum ;)

Zawsze uśmiechnięta Kamila :)

Tomek, podczas połowu w parku ;)

Oraz jego wspaniała małżonka – Gosia

Zdjęcie familijne. W środku nasz gospodarz Grzesiek.

Z lewej, nasz drugi gospodarz Michał. A Grześ i Tomek jak zwykle o czymś debatują ;)

Kamili nie da się nie lubić! :)

Towarzysz Lenin w którymś z kiszyniowskich parków

Kto ma większe… szkło?

Pani nie była zachwycona, ale zdjęcie wyszło fajne
Informacje praktyczne
W czasie Święta Zmarłych poruszaliśmy się transportem publicznym. Jednorazowy bilet na autobus kosztuje 2MDL (0,39PLN).
Jeśli zaś chodzi o jedzenie to rzeczywiście w knajpach można się najeść do syta za niewielkie pieniądze.
Przykładowe ceny:
solianka – 45MDL (8,73PLN)
zupa fasolowa w chlebie – 55MDL (10,67PLN)
krokiety z czym kto sobie zamarzy – 30MDL (5,82PLN)
placinta z serem – 37MDL (7,18PLN)
pizza – 75MDL (14,55PLN)
naleśniki z mascarpone i wiśniami polane czekoladą – 41MDL (7,95PLN)
naleśniki z serem i brzoskwiniami polane karmelem – 33MDL (6,40PLN)
deser lodowy z browni i karmelem – 35MDL (6,79PLN)
milkshake bananowy, truskawkowy lub czekoladowy – 25MDL (4,85PLN)
oranżada/lemoniada – 25MDL (4,85PLN)
Podoba mi się, że szukacie miejsc nietypowych. Nie problem znaleźć popularne miejsca, o których można pisać bez końca. Spodobały mi się mołdawskie obchody święta zmarłych. I mam nadzieję, że kiedyś może i ja będę mieć podobne wspomnienia z podróży do Mołdawii.
Przy okazji zapraszam na https://slodkimszlakiem.wordpress.com/ :)
It is worth mentioning that Chișinău has an abundant amount of parks and lakes in the City.
The Central Market on Strada Tighina is a MUST when visiting the city in summer. The change of colours of the stands is amazing. I used to think food in Poland tastes great; I no longer think so. Fool in Moldova is very tasty from the Market place (not supermarket), and the meat is delicious.
Also, Moldovan women are very beautiful, too bad the pictures from the cemetery are women mostly of Roma origin.
You’re breaking our hearts with your statement on polish food! :(
My planujemy uderzyć na majówkę do tej części Europy.
Pierwszy blog, który do tego zachęca.
To nie sztuka zachwycać się widokami Włoch, Grecji czy Portugalii, ale dostrzec coś fajnego w miejscu powszechnie uważanym za nieciekawe.
W tamtym roku objechaliśmy całe Bałkany, ale coś czuję, że ta część Europy będzie dopiero egzotyczna.
Pozdrowienia!!
Jakie piękne portrety! Zdjęcia po prostu urzekają!
Byłam w Kiszyniowie. Faktycznie o zabytkach trudno tu mówić, ale ludzie cudni. Wyeksponowałabym rolę parku. Schodzą się tam wszyscy, ale zwłaszcza młodzi. Park w środku miasta tętni życiem przez całą noc, przy tym jest spokojnie, bezpiecznie. Urokliwe są ryneczki, na których się sprzedaje nieprawdopodobnie wiele odmian pysznych winogron. Wina mołdawskie – bardzo smaczne.