Naddniestrze – Dzień Zwycięstwa
9 maja w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw obchodzi się Dzień Zwycięstwa. Święto upamiętniające zakończenie II wojny światowej w Europie. W Naddniestrzu, wykazującym aspiracje niepodległościowe i nieuznawanym na arenie międzynarodowej terytorium położonym na wschodzie Mołdawii, nie może być inaczej.
Kiszyniów od Tyraspola dzieli 70 kilometrów drogi. Nasz pobyt w stolicy Mołdawii zbiegł się w czasie z obchodami uroczystości Wszystkich Świętych (o których możecie przeczytać TUTAJ) oraz z Dniem Zwycięstwa właśnie. Nasza nowo poznana polonijna ekipa z Kiszyniowa stwierdziła zgodnie, że takich obchodów Dnia Zwycięstwa jak w Naddniestrzu nie ma nigdzie na zachód od Placu Czerwonego. Z ekscytacją wsiadaliśmy do samochodu Tomka, którym dojechaliśmy do czegoś w rodzaju granicy. Tam musieliśmy się wylegitymować i dostaliśmy karteczki z dziesięciogodzinnym pozwoleniem na wjazd do Naddniestrza. Karteczki trzeba zachować, bo będą zbierane przy wyjeździe. Dalej, już taksówką, ruszyliśmy do Tyraspola – stolicy Naddniestrza.
Parada
Wychodzimy z taksówki. Z oddali dobiega głos. Jakaś muzyka, nawoływanie. Grają marsza. Wszystko po rosyjsku. Ruszamy za tłumem. Mijamy ludzi. Wszyscy mają poprzypinane pomarańczowo-czarne wstążki. Dochodzimy do głównej ulicy. Tam potok ludzi. Część z nich niesie zdjęcia swoich bliskich, którzy walczyli w czasie II wojny światowej. Niektóre zdjęcia są naprawdę stare. Pożółkłe, zagniecione, podarte. Niektóre są nowsze. Widnieją na nich uśmiechnięci dziadkowie z piersią obwieszoną medalami. Szybko można zorientować się, że większość z osób na starych fotografiach nie dożyła końca wojny. Te pogniecione, czarno-białe kawałki papieru to jedyne co po sobie zostawili rodzinom. Dookoła powiewają flagi w kolorach biało-niebiesko-czerwonych i czerwono zielonych. Symbol sierpa i młota jest widoczny wszędzie. Na flagach, plakatach, piersiach weteranów, czapeczkach kilkuletnich dzieci przebranych za czerwonoarmistów. Tłum niesie wielki transparent z napisem „Dziękujemy za zwycięstwo!”. W najlepiej widocznych miejscach powieszone są banery z datami 1941-1945. Czas rozpoczęcia i zakończenia tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Co działo się w latach 1939-1940? Tego pewnie nikt ze zgromadzonych nie wie. Lub nie chce wiedzieć. Dlaczego dzieci owija się w czerwone sztandary z sierpem i młotem – symbolem ideologii która doprowadziła do śmierci milionów ludzi na całym świecie a pula ofiar ciągle się powiększa?
Kochamy wschód. To miejsce jedyne w swoim rodzaju. Gościnność i dobroć ludzi sprawia, że utarta „polska gościnność” rumieni się ze wstydu. Jednak kiedy widzę takie rzeczy, to ciężko jest mi przejść nad tym do porządku dziennego. Szczególnie żal mi dzieci. Dorosłych też mi żal, bo oni kiedyś byli takimi samymi dziećmi. Też owijali ich w sztandary. Też zakładali im czapeczki z sierpem, młotem i czerwoną gwiazdą. Ale to były trochę inne czasy. Nie było internetu a cały kontynent dzieliła żelazna kurtyna. Rodzice, którzy dziś owijają swoje pociechy w sierp i młot nie mają tego usprawiedliwienia. Nie mogą powiedzieć, że nie wiedzieli co robił Stalin, Beria i reszta towarzystwa. Nie mogą.
Po paradzie
Udaliśmy się na spacer po Tyraspolu, gdzie zaskakująco wiele budowli, placów i parków nosi nazwę „Pobieda” czyli „Zwycięstwo”. Hitami w naddniestrzańskim supermarkecie były wody kolońskie o fantazyjnych nazwach – Efekt Konsula, Sasza czy Hawana. Zjedliśmy też, najlepsze jak dotąd w naszym życiu lody. Hagen Daz, Ben en Dżery i Grycany chowają się w porównaniu do lodów Eskimos. Pyszności! Pobawiliśmy się też zabawkowymi naddniestrzańskimi pieniędzmi, które przypominają kapsle dodawane kiedyś do czipsów. Pojechaliśmy też do monastyru w Kickanach. Tam również spotkaliśmy świętujących Dzień Zwycięstwa Naddniestrzan.
Zostaw komentarz