Mołdawskie impresje
Studnie
Są dosłownie wszędzie. Co dwa, trzy kilometry. Czasami co 100 metrów. Niezliczona ilość studni. I nie są to zwykłe studnie. W Mołdawii studnie darzone są szczególną czcią. Dlatego mołdawskie studnie wyglądają wyjątkowo. Możesz znaleźć studnię pośrodku szczerego pola, obok niej walący się przystanek autobusowy i dziurawą drogę, ale studnia będzie świeżo odmalowana i zadbana. Niektóre studnie wyglądają jak małe dzieła sztuki. I zawsze ustawione są poza obejściem. Wszyscy wiedzą, że dana studnia należy do danego gospodarstwa ale dostęp do niej jest swobodny. Nie są ogrodzone płotem. Nie są zamykane na klucz. Z wody może korzystać każdy.
Pola
Mołdawia to jedno wielkie pole uprawne. Rzepak, słoneczniki, pszenica, kukurydza a nawet takie rarytasy jak rozmaryn. I nie są to jakieś tam poletka. To pola przez duże P. Można jechać wzdłuż takiego pola rzepaku przez 20 minut a ono nie chce się skończyć. Ponieważ pola uprawne zdecydowanie dominują krajobraz, niewiele przestrzeni pozostaje np. dla lasów, których jest bardzo niewiele.
Drogi
Drogi w Mołdawii są złe. Bardzo złe. W znacznej części są to szutry. I sami nie wiemy co jest gorsze – szutry czy tzw. droga asfaltowa, która wygląda jakby przed chwilą została ostrzelana z moździerza. Z dwojga złego wybralibyśmy przyzwoity szuter. To prawda, wahacze urwały się nam w Rumunii, ale jesteśmy przekonani, że ich los został przypieczętowany właśnie w Mołdawii.
Orzechy włoskie
Rosną wzdłuż dróg w całym kraju. Wszystkich. Ciągną się równymi rzędami przy drogach ekspresowych. Zacieniają małe, wiejskie drogi, którymi jeżdżą traktory. Nie ma ich chyba tylko w centrach większych miast. Po dziś dzień zastanawiamy się, kto zbiera te wszystkie orzechy kiedy przychodzi na to pora.
Wino
Mołdawia jest nierozerwalnie związana z winem. Werandę każdej z mołdawskich chat porasta winorośl. Każdy Mołdawianin pędzi w domowym zaciszu wino. I nie są to dwa czy trzy gąsiorki. Mołdawianie nie bawią się w ilości detaliczne. Kiedy pędzą wino to pędzą go kilkaset litrów. Na pytanie „czy to na sprzedaż?” zdziwieni odpowiadają „przecież, że na użytek własny!”. To tutaj mieszczą się dwie największe piwnice winne na świecie, których korytarze ciągną się dziesiątki kilometrów pod ziemią.
Sklepy
Standardowy asortyment mołdawskiego sklepu na wsi to chleb, papierosy, piwo, lody, kasza, cukier, solone pestki słonecznika, mrożona makrela i ewentualnie cebula. Oraz kilka innych produktów, których mołdawscy gospodarze i gospodynie nie byliby w stanie wyprodukować na własną rękę. Większego asortymentu nie potrzeba. Mołdawianie są zaradni a mołdawskie gospodarstwa są w znacznym stopniu samowystarczalne. Przy każdej chacie jest ziemianka, która od początku lata aż do końca jesieni stopniowo się zapełnia. W czasie zimy i wiosny jest opróżniana, aby na początku lata następnego roku proces rozpoczął się od nowa.
Kiszonki
Mołdawianie kiszą wszystko. W słojach lądują pomidory, czosnek, orzechy włoskie a nawet arbuz. Myślicie, że nazwa stolicy tego kraju to przypadek? Nie sądzę ;)
Lody
O rany! O rany! Na samą myśl o mołdawskich lodach łapie mnie skurcz żołądka i nie mogę skupić się na pisaniu. Są to zdecydowanie najlepsze lody jakie w życiu jedliśmy. Hagen Dazy, Ben en Dżerys, Grycany czy inne Cart’dory zostają daleko w tyle. Lody śmietankowe. Zawinięte w papier przypominają trochę kostkę smalcu. Ten smak! Nie do opisania. Wydaje się, że sekretem ich wyjątkowości jest to, że są robione z prawdziwej śmietany. Na każdym opakowaniu podana jest zawartość tłuszczu np. 12%. W Mołdawii jedliśmy też lody z białą czekoladą i makiem. Na opakowaniu widniał wielki liść marihuany i napis „zamiast zażywać narkotyki, lepiej zjedz loda z makiem”. Bardzo smaczne!
Placinty
Mołdawskie danie narodowe. Płaski placek z farszem, którym może być kapusta, mięso, ziemniaki, ser i prawdopodobnie sto innych rzeczy. Być w Mołdawii i nie spróbować placinty, to jak być w Polsce i nie spróbować pieroga! Uwaga – czasami trafiają się placinty lepsze, czasami gorsze, więc nie skreślajcie ich po pierwszej próbie. Nam najbardziej zasmakowały te z kapustą.
Jest tanio
Co tu dużo mówić. W Mołdawii jest tanio. Nawet tacy niskobudżetowi podróżnicy jak my, mogli przez chwilę poczuć się bogaczami. Co prawda, skończyło się tak, że nasze średnie dzienne wydatki w Mołdawii były największe spośród odwiedzonych przez nas europejskich krajów, ale kto mógłby odmówić sobie takich wspaniałych lodów czy trzydziestoletniego wina za 10 PLN!
Tak blisko a jednocześnie tak daleko
Mołdawia to kraj położony w Europie. Warszawę i Bielce dzieli nieco ponad 900 kilometrów drogi. Pomimo tej bliskości, będąc w Mołdawii można poczuć się jak na naprawdę dalekim wschodzie. Można poczuć egzotykę, której próżno szukać w innych europejskich krajach.
Stefan cel Mare
Ten gość jest wszędzie! Jeśli widzisz w Mołdawii jakiś pomnik to na 90% możesz być pewien, że jest to pomnik Stefana cel Mare, czyli Stefana III Wielkiego. Podobizna Stefana widnieje chyba na wszystkich mołdawskich banknotach. Zastanawiamy się, czy wszechobecny kult tego władcy wynika w głównej mierze z jego zasług dla kraju, czy może raczej z braku alternatyw. W końcu kogoś czcić trzeba!
Zabytki
A raczej ich brak. Najsłynniejszym jest twierdza w Sorokach. Widnieje na dowodzie osobistym każdego Mołdawianina i mówiąc dyplomatycznie, nie powala. Ale przecież w Mołdawii nie o zabytki chodzi. Choć Stary Orhei odwiedzić trzeba.
Rozdarcie
Pomiędzy Europą a Rosją. Część ludzi chce do Europy. Inni chcą do matuszki rasiji i jeżdżą z rosyjską flagą zatkniętą za szybę samochodu. I nie jest tak, że wszyscy młodzi chcą do Europy a wszyscy starzy chcą na wschód. Sytuacja jest o wiele bardziej złożona. Jedno jest pewne – nie ułatwia to rządów w kraju, który jest klasyfikowany jako najbiedniejszy w Europie.
Socreal
W miastach widać go na każdym kroku. Mozaiki obrazujące chłopów na ciągnikach i kobiety zbierające winorośl. Sierp i młot. Pomniki towarzyszów. Na prowincji straszą zapuszczone kołchozowe zabudowania. Piękne i straszne jednocześnie.
Niebo
Nie wiemy czy mieliśmy szczęście, czy trafiliśmy na taki okres, ale przez cały czas naszego pobytu w Mołdawii po niebie przesuwały się niesłychanie malownicze i fotogeniczne chmury-baranki. Absolutnie uwielbialiśmy ich widok.
Rosyjski
Jeśli znasz ten język to dogadasz się z każdym. Angielski, raczej się nie przydaje.
Kiszyniów
Miasto z pozoru nieciekawe. Na szczęście tylko z pozoru. Ładne, szerokie prospekty. Czysto. Dużo zieleni, parków i skwerów. Na każdym rogu knajpki, w których za grosze można napić się mołdawskiego wina i zjeść placintę. W Kiszyniowie czas płynie wolniej niż w przeciętnej stolicy europejskiego miasta. I za to go lubimy.
Witajcie, bardzo fajna opowieść o Mołdawii. Ciekawa, pomocna i okraszona fajnymi zdjęciami. Chmurki-baranki pierwsza klasa. Ruszam niedługo Waszymi śladami – tak mniej więcej i to co piszecie jest dla mnie bardzo pomocne. Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych podróży!!
Dzięki Aniu! Mołdawia na pewno skradnie Twoje serce :) Pamiętaj aby spróbować przepysznych lodów. Nasze ulubione to takie na patyku z makiem i jakimś sloganem reklamowym typu 'nie bierz narkotyków, lepiej zjedz loda’ – serio! :D