Pokój którego nie będzie
W stosunkach pomiędzy Izraelem a Palestyną można dostrzec pewien wzorzec. Co jakiś czas obie strony zasiadają do wspólnego stołu. Rozmawiają, dyskutują, negocjują. W końcu coś postanawiają. Z reguły są to jakieś ustępstwa. Z jednej, drugiej lub z obu stron. Najlepiej jeśli są to ustępstwa obustronne. Przecież żadna ze stron nie chce ustępować nie otrzymując żadnego ustępstwa w zamian. Strony spotykają się przy jednym stole, ale ich motywacja jest zgoła odmienna. Izrael do stołu zasiada głównie z powodu strachu. Bynajmniej nie przed Palestyną. Ze strachu przed światowym ostracyzmem i kosztami jakie ten ostracyzm może za sobą pociągnąć. Gdyby nie ten strach, Izraela nie byłoby przy stole. Palestyna nie jest dla niego partnerem do rozmowy. Zresztą, o czym mają rozmawiać? Przecież sprawa jest jasna i już dawno została szczegółowo opisana w Biblii.
–
Palestyna zdaje sobie sprawę z rozkładu sił w czasie tych negocjacji. Wie, że gdyby Izrael tego chciał, musiałaby na każde jego skinienie ugiąć kolano. Ale Palestyna zdaje sobie też sprawę z lęków Izraela. Te lęki to jej podstawowa karta w negocjacjach. Powinna nią grać umiejętnie. Innych kart w zasadzie nie ma. A jednak co jakiś czas Palestyna sama wytrąca sobie tę kartę z ręki. Kartę, która sprawia, że Izrael w ogóle chce siadać z nią do stołu. Wtedy właśnie następuje moment, w którym Izrael wstaje od stołu i daje znak, na który Palestyna musi pochylić głowę. Z drugiej jednak strony, ta szaleńczo nierozważna taktyka negocjacyjna Palestyny za każdym razem otwiera nowe rozdanie. Nową rundę negocjacji. A przecież Palestyna nie walczy o utrzymanie status quo. Palestyna walczy o odzyskanie swojej ojczyzny.
–
Powiedzmy to wprost. Żydzi i Palestyńczycy się nienawidzą. Piszę to z całą odpowiedzialnością. Jest to okrutna generalizacja, jednak każde inne stwierdzenie będzie mijać się z prawdą w znacznie większym stopniu niż ona. Palestyńczycy nienawidzą żydów za to, że zabrali im ojczyznę. Za to, że żydzi są bogaci a oni biedni. Za to, że we własnym państwie muszą żyć jak zwierzęta, zamknięci za wysokim betonowym murem i zwojami drutu kolczastego. Ta nienawiść często materializuje się w formie zamachów, nożowań, strzelanin. To z kolei jest powodem dla którego żydzi nie pozostają Palestyńczykom dłużni. Jest to nienawiść obopólna, zakorzeniona od dziesiątków lat i pieczołowicie pielęgnowana przez zacietrzewienie obu stron.
–
Czy są szanse na pokój? Nie trzeba być ekspertem do spraw Bliskiego Wschodu aby odpowiedzieć na to pytanie. Wystarczy przyjechać do Izraela, przejść się po Jerozolimie, Betlejem czy Nazarecie i porozmawiać z ludźmi aby dojść do wniosku, że w obecnej sytuacji szans na pokój nie ma. Izrael jest zbyt silny. Mógłby z łatwością obrócić w pył zarówno Palestynę jak i wszystkich otaczających go sąsiadów, co już niejednokrotnie w historii udowadniał. Izrael doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że silna armia to jedyny argument dzięki któremu może utrzymać status quo. W innym wypadku, zostałby rozszarpany przez swoich sąsiadów. Jednocześnie, nie może wykorzystać swojej armii przeciwko Palestyńczykom, ponieważ oczy całego świata zwrócone są na ten niewielki skrawek wyjałowionej ziemi, zwanej przez niektórych Ziemią Obiecaną. Palestyńczycy zaś nigdy nie odpuszczą walki, o to, co kiedyś zostało im odebrane. Nigdy tej walki nie wygrają, ale będą mogli powiedzieć, że żydzi też jej nigdy do końca nie wygrali. Z partyzantką nie da się wygrać do końca. Nigdy.
–
Izrael i Palestyna znów zasiądą do wspólnego stołu. Izrael zostanie do tego przymuszony karcącym spojrzeniem światowej opinii publicznej a Palestyna będzie rozgrywać tę kartę. Izrael wie, że Palestyna blefuje. Nie ma nic prócz tej jednej, zgranej już karty. Obie strony znają tę grę bardzo dobrze, ale w nią grają. Grają bo muszą. Bo świat patrzy. Kiedy skończą, zgasną światła a ludzie przestaną patrzeć. Jednak stół nie będzie musiał długo czekać na kolejną partię gry.
–
Pokoju nie będzie.
To bardzo przykre. Ale jak pokazuje historia współczesnego świata ludzie mają jakiś pęd do wojny. I nikt nie robi nic by przestać…
Żadnego pokoju nie bedzie. Indian (Palestyńczyków) zamknie sie w rezerwatach a ich ziemia bedzie im odebrana. Kawałek po kawałku.Nawet teraz codziennie budowane są osiedla na zachodnim brzegu. Byłem, widziałem.
Ten proces pokazuje ta mapa https://www.kartografia.pl/wp-content/uploads/2013/05/palestyna.jpg
Negocjacie pokojowe to tylko mydlnie oczu opini publicznej, a każdy wrogi gest ze strony Palestyńczyków jest traktowany jako pretekst do dodatkowych, niewspółmiernych do aktu represji
Najlepiej wysiedlić i na ich miejscu zbudowac kolejne żydowskie ośiedle jak w Umm al-Hiran na pustyni Negew.
Beduini od lat żyjacy w tym miejscu i walczący o swoje prawa. Przegrani jak zawsze bo klękają przed innym bogiem…
https://www.rp.pl/Polityka/180329671-Izrael-informuje-beduinow-Za-miesiac-zniszczymy-wam-wioske.html