19 rzeczy, które warto zabrać na wyprawę samochodem 4×4 oraz biwak w plenerze

Macie w swoim zasobniku rzeczy, bez których nie wyobrażacie sobie wyjazdu? Chyba każdy ma takie stałe punkty na liście pakunkowej. Dziś wspólnie z Oponeo zapraszamy do zapoznania się z listą sprzętów, bez których to my nie wyobrażamy sobie wyjazdu. Niektóre są kluczowe do przetrwania. Inne wpadają w kategorię „zachcianek” i choć są mniej istotne ze strategicznego punktu widzenia, to są nie mniej ważne dla poczucia naszego komfortu i radości czerpanej z podróży. Zaczynamy!

Składany stolik + krzesełka

Składany stolik i wygodne składane krzesełka to podstawa udanego kempingu i przetrwania w samochodzie w ogólności. Stoliki turystyczne są dostępne w najróżniejszych rozmiarach. Od takich, które będą przypominały stół w twoim rodzinnym domu, po takie naprawdę kompaktowe. My, z racji ograniczonego miejsca, mieliśmy bardzo kompaktową, jednak w zupełności wystarczającą wersję Colemana o nazwie Mini Camp. Stolik idealnie mieścił się za fotelem pasażera lub kierowcy. Bazowa wysokość była niska, ale można go było podwyższyć przez dokręcenie dodatkowych nóżek. Do tego miał pod blatem użyteczną siatkową 'półkę’. Jeśli chodzi o krzesła, to wybór jest prawdopodobnie jeszcze większy niż w przypadku stołów. Można zakupić naprawdę królewski fotel z podnóżkiem. Wszystko jest kwestią oczekiwań i możliwości bagażowych. My przez niemalże cztery lata zadowalaliśmy się naprawdę podstawowymi krzesełkami wędkarskimi z oparciem na plecy (ale bez oparcia na ręce). Istnieją też mini taboreciki na trzech nogach. Może to być rozwiązanie dla tych, których bagaż musi być ograniczony do minimum. 

Wiadro silikonowe

Dominika bez zawahania stwierdza, że to absolutnie najważniejszy element. A ja ją popieram. Ilość zastosowań jakie znajdziemy dla silikonowego wiadra jest ograniczona jedynie przez wyobraźnię. Nam służyło głównie do nalewania wody do znajdujących się na bagażniku dachowym zbiorników na wodę, ale również do kąpieli. Kiedy woda w pojemnikach była zbyt zimna wystarczyło spuścić 3/4 wiadra a resztę uzupełnić wrzątkiem. Przyjemna kąpiel gotowa! Poza tym wiadro służyło do mycia samochodu w napotkanym strumieniu. Do robienia prania. Do zagaszania ogniska itd. Składane wiadro z silikonu to naszym zdaniem podstawa wyjazdowego ekwipunku. 

Moskitiera

Kolejny element bez którego nie wyobrażamy sobie życia w drodze. Bo nic nie doprowadza człowieka do szaleństwa tak bardzo, jak nagłe i przeciągłe bzzzzzzzzz, gdzieś nad lewym uchem w środku nocy. Ponieważ spaliśmy wewnątrz samochodu nasza moskitiera była prostopadłościanem, który przypinaliśmy od środka na magnesy. Poza tym, że trzeba było poświęcić ok. 5 minut na rozłożenie moskitiery przed pójściem spać, takie rozwiązanie sprawdzało się świetnie. Dodatkowo, w upalne dni, chcąc mieć więcej przewiewu w środku auta, otwieraliśmy szyby a od zewnętrznej strony przyczepialiśmy na magnesy moskitiery specjalnie pod to zadanie wykrojone. To stanowiło dodatkową barierę przez bzyczącymi intruzami. W miejscach gdzie komarów było niewiele, rezygnowaliśmy z dużej moskitiery 'wewnętrznej’ i zostawialiśmy tylko moskitiery na oknach.   

Dobra czołówka

Latarka czołowa to sprawa podstawowa na każdym wyjeździe, trekingu czy biwaku. Jest jak trzecie, wszystkowidzące oko, które potrafi penetrować ciemność. Naszym zdaniem warto zainwestować w dobrą latarkę czołową. Jest to sprzęt, który może służyć nam przez lata. Nasza czołówka Petzla była z nami na Damavandzie w Iranie w roku 2011 (choć jest możliwe, że mieliśmy ją jeszcze wcześniej) a teraz zrobiła z nami 195.000 kilometrów i ma się bardzo dobrze! 

System do przechowywania i uzdatniania wody

Nie muszą to być jakieś wymyślne rozwiązania. Ale warto, aby dostęp do wody był łatwy i szybki. Nasze rozwiązanie było bardzo proste i sprawdziło się wyśmienicie. System do przechowywania wody składał się z dwóch oddzielnych pudeł na wodę po 18L każde od firmy Waterflex. Ciągle jesteśmy pod wrażeniem tych pudeł – przejechały z nami ładny kawał świata, cały czas będąc zamocowanymi na dachu, w afrykańskim słońcu czy andyjskim mrozie. Żadnych pęknięć czy wypaczeń nie odnotowaliśmy! Do gwintów 0.5″ były wkręcone zwykłe kraniki ogrodowe. A do nich podczepialiśmy zwykły wąż ogrodowy z szybkozłączką, przycięty na odpowiednią długość. Jeśli zaś chodzi o system filtracji / uzdatniania wody, to korzystaliśmy z bukłaków firmy Source zaopatrzonych w filtry Sawyer. Od początku naszej podróży aż do Namibii kupowaliśmy wodę do picia w butelkach. Podczas trekingu w Fish River Canyon w Namibii byliśmy zmuszeni do wykorzystania bukłaków Source’a wraz z filtrami. Niejednokrotnie musieliśmy pić wodę z zabagnionych bajorek. I przeżyliśmy! Od tego czasu przestaliśmy kupować wodę do picia w butelkach. Po prostu spuszczaliśmy wodę ze zbiorników na dachu do bukłaków. Obierając taką strategię, warto zwrócić uwagę na jakość wody podczas jej nabierania do głównych zbiorników. Czasami zdarzało się, że woda miała dziwny smak lub była lekko słona. Wtedy szukaliśmy innego źródła.  

Butla z gazem + palnik do gotowania

Teraz wydaje nam się to oczywiste, ale w momencie wyjazdu takim nie było. Wyruszyliśmy z Polski zaopatrzeni w kuchenkę Primus Omnilite czyli coś co w teorii powinno działać z każdym rodzajem paliwa, a w praktyce okazało się gigantycznym (i bardzo drogim) niewypałem. Zepsuła się już w Mołdawii. Jednak butla z gazem (nie musi być wielka) i dobry palnik to podstawa bezstresowego gotowania w czasie podróży. Wybierając się na dłuższą eskapadę warto zaopatrzyć się również w odpowiednie przejściówki do tankowania butli. Nie wszędzie na świecie istnieją te same standardy.  

Osłona od wiatru na kuchenkę

Temat pokrewny do butli i palnika, ale tak istotny, że został mu przydzielony osobny punkt. Bo kiedy wieje patagoński (lub jakikolwiek inny) wiatry to nawet najlepsza butla i palnik nie uchronią nas przed katastrofą. Trzeba wymyślić jakiś sposób aby chronić płomień przed wiatrem. W naszym przypadku rozwiązaniem była bardzo prosta konstrukcja wykorzystująca osłonę przeciwwietrzną ze sklepu outdoorowego. W takiej osłonie były wywiercone dziury na odpowiedniej wysokości. Zaś do palnika przyczepiliśmy druciki, które stanowiły stelaż dla osłony. Proste ale skuteczne. Warto przetestować takie rozwiązanie zanim się wyjedzie. Pierwszy palnik po zamontowaniu osłonki zachowywał się bardzo dziwnie. W końcu nad Bajkałem musieliśmy kupić zamiennik, bo z tamtego nie dało się korzystać. Okazało się, że palnik który kupiliśmy był produkcji polskiej i już do końca azjatyckiego etapu naszej podróży sprawdzał się bardzo dobrze.    

Przetwornica napięcia

Urządzenie które zamienia napięcie samochodowe (12V lub 24V) na 220V. Jeśli sądzisz, że obsłużysz całość swojego energetycznego zapotrzebowania z gniazda zapalniczki to dobrze to przemyśl. Z reguły na gnieździe jest napisane jaki pobór mocy jest dozwolony i z reguły nie jest to zbyt wiele (np. 100W). Przekroczenie dozwolonego obciążenia może spowodować stopienie gniazda lub inne, poważniejsze konsekwencje. Na rynku jest dostępna cała masa przetwornic samochodowych. Modele różnią się między sobą obsługiwaną mocą – 500W, 1.500W czy nawet 3.000W. Możesz oszacować swoje maksymalne zużycie energii i dobrać odpowiednią przetwornicę pod tym kątem. Montaż polecamy pozostawić profesjonalistom. Wszelkiego rodzaju fuszerka przy instalacji elektrycznej samochodu może prowadzić do dramatycznych skutków, dlatego nie warto oszczędzać.     

Nawigacja GPS

Oczywiste? Nie dla nas! Wyruszając z Polski myśleliśmy, że za nawigację posłużą nam telefony. Jak bardzo się myliliśmy przyszło nam przekonać się już na Słowacji. Zrobiliśmy szybki nawrót i kupiliśmy bardzo podstawowy model nawigacji Garmina, który służył nam wytrwale aż do końca Ameryki, gdzie umarł kabel zasilający (lub wtyk na urządzeniu, ciężko stwierdzić). Oddaliśmy ją do serwisu (pogwarancyjnego) ale okazało się, że takich leciwych sprzętów nie naprawiają tylko wymieniają na nowsze za dopłatą. Skorzystaliśmy z tej oferty i do Azji pojechaliśmy z nowym Garminem, który sprawdził się równie dobrze jak jego poprzednik. Nie wiemy jak jest w przypadku innych nawigacji, ale dla nas zaletą posiadania Garmina jest łatwość wgrywania map OSM, czyli Open Street Maps. Są to darmowe mapy rozwijane przez internetowych entuzjastów kartografii. Nie dość, że są darmowe, to ich jakoś dla niektórych państw jest naprawdę świetna. Także Tracks4Africa, klasyczne mapy dla eksploratorów Czarnego Lądu są dostępne pod urządzenia Garmina.

Odtwarzacz muzyki

Nie wyobrażam sobie jazdy przez kazachski step w ciszy. 700 kilometrów na wprost, bez żadnego zakrętu. Pierwsze 100 kilometrów można jakoś przeżyć, ale później następuje pogłębiające się szaleństwo. Oczywiście to tylko subiektywna opinia melomana, ale jeśli podobnie jak my kochacie muzykę albo lubcie słuchać podcastów (są nawet lepsze niż muzyka na nużące odcinki) to pamiętajcie o jakimś systemie audio. Jeśli samochód ma w miarę nowoczesne radio to ekstra. Jeśli nie ma, to w z pomocą może przyjść transmiter FM. Właśnie takiego rozwiązania używaliśmy w Pradziku, który miał radio na CD i kasety. Istnieje też coś takiego jak głośniki bluetooth. Dla nas jest to nowość i kojarzyliśmy te urządzenia głównie z zakłócaniem ciszy w parkach narodowych. Musimy jednak przyznać, że kiedy znajomi podróżnicy w Kirgistanie zaprosili nas na outdoorową kolację przy ich samochodzie a z głośnika popłynął aksamitny jazz zrozumiałem, że głośnik bluetooth może nieść ze sobą wartość dodaną. Bo kto by nie chciał popijać porannej kawy kiedy w tle z głośnika sączy się Czarodziejski Flet Mozarta?

„Normalne” garnki

Mamy modę na silikon. Takie czasy. Silikon jest ekstra (patrz – silikonowe składane wiadro), ale nie zawsze. Dobry teflonowy garnek jest niezastąpiony. A najlepiej kiedy można go też wykorzystać przy gotowaniu na ognisku. Warto aby miał jakąś powłokę zapobiegającą przywieraniu. Wiemy co mówimy, bo na początku mieliśmy zwykły stalowy. W pierwszym rumuńskim supermarkecie zamieniliśmy go na rondel z teflonem. Życie jest zbyt piękne aby tracić je na skrobanie.

Okulary przeciwsłoneczne

Przydadzą się w czasie jazdy samochodem, na biwaku i trekingu. Prowadzącemu samochód przyniosą ulgę nie tylko o wschodzie czy zachodzie słońca ale również w czasie słonecznego dnia w południe. Są miejsca, w których spędza się 90% dnia z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Dlatego sądzimy, że warto zainwestować w dobrej jakości okulary. Naszym zdaniem idealne okulary powinny mieć szklane soczewki i powinny być lekkie. Wiemy, że te dwie charakterystyki nieco sobie zaprzeczają, ale z pewnością istnieją modele, które spełniają oba parametry. Szklana soczewka ze względu na odporność – będzie bardziej wytrzymała niż plastikowa. Lekkość jest pożądana przy długim użytkowaniu. Ciężkie okulary po paru godzinach mogą męczyć, powodować uczucie bólu.   

Śpiwory puchowe

Jeśli nie wybieracie się wyłącznie w tropiki, to prawdopodobnie będziecie potrzebowali jakiegoś ciepłego okrycia na czas chłodnych (czasami nawet mroźnych) nocy. Śpiwory są świetnym rozwiązaniem bo mogą służyć zarówno jako stacjonarna kołdra w samochodzie, ale można je też zabrać na treking. Dlaczego puchowe? Ponieważ ich właściwości termiczne są fenomenalne. Jacek spał w swojej puchowej Norze od Aury przy -15C, w samej piżamie, i było mu za gorąco! Przy tym śpiwory puchowe są bardzo lekkie i dobrze się kompresują. Do ich wad na pewno można zaliczyć to, że nie są tak długowieczne jak syntetyki (które z kolei są duże i ciężkie). Coś, za coś.

Kubki termiczne

Czasami gdy terminarz goni, nie ma czasu na delektowanie się poranną kawą w otoczeniu natury. Czasu starcza tylko na zagotowanie wody i trzeba ruszać w drogę. Kubki termiczne sprawdzają się nie tylko w takich sytuacjach. Kiedy na zewnątrz jest zimno, herbata w zwykłym kubku ostygnie w ciągu 5-10 minut. W kubku termicznym będzie ciągle gorąca. Osobiście nie wyobrażamy sobie podróży bez porządnych (tzn. trzymających ciepło i nie cieknących) kubków termicznych.  

Czajnik elektryczny

Nie każdy może sobie pozwolić na taki luksus, ale jeśli macie dostatecznie dużą przetwornicę to szczerze polecamy zaopatrzyć się w mały czajniczek elektryczny. Kiedy za oknem ziąb i słota, gotowanie wody to ostatnia rzecz na jaką będziecie mieli ochotę (jeśli wiąże się z opuszczaniem pojazdu). W takich sytuacjach czajnik elektryczny jest fantastycznym rozwiązaniem. Można szybko zagotować wodę na herbatę, kawę, kisiel czy zupkę chińską. Należy jednak mieć na uwadze, że używanie takiego czajnika jest znacznym obciążeniem dla akumulatorów więc należy używać go z rozsądkiem, szczególnie kiedy pokonywane przez nas dystanse nie są duże (alternator nie ma czasu naładować akumulatora). 

Koc piknikowy

Czasami masz ochotę zjednać się z naturą bardziej niż zazwyczaj. Siedzenie na krzesełku jednak wprowadza dystans pomiędzy tobą a matką ziemią. W takich sytuacjach koc piknikowy będzie idealnym rozwiązaniem. Ma też w sobie romantyczny czar bo każde wino wypite w romantycznej scenerii na kocu piknikowym zostanie zapamiętane na lata.

Hamak

Wspaniała alternatywa dla łóżka czy koca piknikowego i niezastąpiony kompan poobiedniej siesty. Uroki hamaka odkryliśmy dopiero w Azji, gdzie ciężko o drzewa. Jednak za każdym razem, gdy udało się znaleźć choć jedno drzewo (za drugie drzewo robił samochód) radość była wielka. Przy tym hamak podróżny zajmuje mało miejsca i jest lekki.

Plastikowy kubek „do wszystkiego”

Ewenement naszych kubków 'do wszystkiego’ trudno opisać. Są to kubki, które towarzyszą nam w każdej podróży co najmniej od roku 2011. Są duże. Można by nawet rzec, że są bardzo duże. Wykonane z dość giętkiego plastiku co jest chyba główną przyczyną tego, że nie zakończyły jeszcze swojego żywota. Uparcie opierają się wszystkim upadkom i zgniataniu. Mogą służyć 'do wszystkiego’. Do picia herbaty. Do jedzenia zupki chińskiej. Mogą służyć za talerz. Za miskę. Za polewaczkę w czasie kąpieli. Ograniczeniem jest wyobraźnia. Sądzimy, że każdy powinien znaleźć swój 'kubek do wszystkiego’.

Łopata ( ! )

Honorowe miejsce na naszej liście zajmuje łopata. Z wiadomych przyczyn. Łopatę należy mieć zawsze pod ręką. W razie nagłej potrzeby.

Jeśli zastanawiasz się, czy Twoje opony ciągle nadają się do jazdy zajrzyj TUTAJ. Kwestie związane z polskim prawem jazdy za granicą powinien rozwiać artykuł TUTAJ.  

Jeśli chcecie przekonać się, jak wygląda prysznic na Syberii lub „domowe” naprawy z wykorzystaniem drutu na kirgiskim pagórku – koniecznie obejrzyjcie naszego vloga:

A co Wy zabieracie ze sobą na wyjazdy i biwaki?

Na pewno macie sprzęty bez których nie ruszacie się z domu na dłużej niż jeden dzień. Zachęcamy do podzielenia się swoimi sekretami w komentarzach. Jeśli macie jakieś przemyślenia lub pytania, to również zachęcamy do pozostawienia ich w komentarzach. Z naszego doświadczenia wynika, że wiele wspaniałych rozwiązań technicznych już zostało wymyślonych. Jedynym problemem jest to, że większość osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlatego dzielenie się doświadczeniem jest tak ważne! Oczywiście jest to miecz obosieczny, który może przerodzić się w gadżetomanię pod naporem której będą pękać nawet najtwardsze ramy w terenówkach. Zachowajmy umiar i pamiętajmy, że najważniejsze jest obcowanie z naturą i delektowanie się odosobnieniem. Do usłyszenia!